czwartek, 9 lutego 2017

1.01 [prolog]



Parsknęłam głośno zapinając guziki białej koszuli wchodząc do mojej przestronnej kuchni. Uniosłam brwi dostrzegając parę trampek stojących obok moich ukochanych szpilek. Moje zdziwienie stało się szokiem, gdy przy kuchennej wyspie zobaczyła mojego nocnego kochanka, którego imię wtedy jakoś nieszczególnie mnie interesowało. Stanęłam w progu zastanawiając się, co musiałam mu powiedzieć, że rano nie zniknął zostawiając tylko krótkiego liściku na blacie.
ー Co ty tutaj przepraszam robisz? ー zapytałam nieco ozięble, jednak nie spodziewałam się poranka w towarzystwie nowego znajomego. Uśmiechnął się do mnie szeroko wskazując na talerz wypełniony kanapkami. Zaśmiałam się cicho z jego naiwności. Naprawdę liczył na wspólny poranek? Tego nie przewidywałam.
ーPomyślałem sobie, że... ー zaczął, jednak ja prawie od razu mu przerwałam przewracając oczami. Tego stawało się już za wiele, żeby nie podpiąć tego dnia do zakładki "dziwne".
ー To lepiej nie myśl za dużo ー uśmiechnęłam się sztucznie do niego mimowolnie lustrując jego sylwetkę. Blond włosy przeczesał palcami, gdy dostrzegł, że mu się przyglądam. Musiałam sama przed sobą przyznać, że nawet w stanie lekko wskazującym miałam nosa do mężczyzn. Miał całkiem niezłe ciało, które teraz pokryte było licznymi czerwonymi pręgami. Zaśmiałam się pod nosem dostrzegając na jego szyi kilka śladów. Przynajmniej będzie miał pamiątkę. ー Spaliśmy ze sobą, okej. Ale nie oczekuj ode mnie wspólnego śniadania czy czegoś w tym guście. To był tylko seks. Zresztą jestem już spóźniona, więc mam nadzieję, że trafisz do wyjścia.
Nie zwracając uwagi na jego zszokowaną minę zaczęłam się ubierać. Musiałam jechać na uniwersytet, jednak blondyn zdawał się wcale nie szykować do wyjścia, opuszczenia mojego domu i życia przy okazji. Przejrzałam się ponownie w lustrze poprawiając ciemną szminkę - prezentowałam się całkiem nieźle jak na zasobność baru, w którym spędziłam poprzedni wieczór.
ー Klucze zostaw pod wycieraczką ーpoinformowałam go wrzucając telefon do torby, aby móc w końcu wyjść. Jak tak dalej pójdzie to nie zdążę nawet na trzecią turę. Otworzyłam drzwi, ale nim minęłam próg usłyszałam jego głos:
ー Mógłbym chociaż wiedzieć jak masz na imię? ー wydawał się być całkiem miły, co jednak nie zmieniało sytuacji, w której się znaleźliśmy.
ー Nie mógłbyś, ale skoro chcesz - Linn.
ー Daniel ーodpowiada z nieśmiałym uśmiechem, na którego widok przewracam oczami. Muszę ugryźć się w język, aby nie informować mu, że znajomość jego imienia nie zmieni mojej przyszłości. Zamykam za sobą drzwi modląc się, żeby chłopak posłuchał moich słów i opuścił je jak najszybciej.
Kręcę głową wsiadając do samochodu, ponieważ jestem prawie pewna, że zanim wlałam w siebie morze alkoholu poprzedniego wieczoru wspomniałam mu, żeby nie liczył na nic więcej. Nie chciałam się wiązać, byłam na to za młoda. Lubiłam korzystać z życia, więc nie raz i nie dwa lądowałam w łóżku z prawie nieznanym mężczyzną, jednak żaden z nich wcześniej nie pomyślał, żeby zrobić mi śniadanie. Uśmiechnęłam się na tą sytuację z rozrzewnieniem, ponieważ to było miłe. Nie do końca wiedziałam, co nim kierowała, jednak taki gest był miłą niespodzianką. Zignorowałam kolejny raz dzwoniący telefon, który wygrywał standardową melodyjkę, a jego wyświetlacz ukazywał zdjęcie mojej młodszej siostry - Any. Brunetka uśmiechała się szeroko, jednak ja nie miałam ochoty rozmawiać z moją młodszą kopią. Byliśmy bardzo podobne, jednak tylko z wyglądu. To właśnie Ana była tą spokojniejszą - ja musiałam powiedzieć to, co myślałam i wiedziałam jakie będą tego konsekwencje. Nie lubiłam, gdy ktoś narzuca mi swoją wolę, więc nie rozumiałam uległego charakteru dziewiętnastolatki. Skrzywiłam się wjeżdżając na uniwersytecki parking przeklinając pod nosem wczorajszą imprezę. Miałam do zdania egzamin, do którego przygotowywałam się sumiennie od kilku tygodni, jednak wczoraj chyba zbyt mocno zabalowałam, żeby cokolwiek pamiętać.
Błędy młodości ー mruknęłam pod nosem wchodząc do budynku. Miałam szansę, żeby to zdać. Zerknęłam na gromadzących się pod salą studentów i potrzebowałam chwili, aby odnaleźć wzrokiem wysokiego bruneta kłębiącego się wśród innych kujonów. Poprawiłam kołnierzyk mojej białej koszuli i wsłuchując się w stukot moich  szpilek szłam w kierunku mojej ostatniej deski ratunku na zdanie egzaminu  - Axel Stevenson był idealny do tego.







to będzie bardzo lekkie.

5 komentarzy:

  1. Myślałam, że pierwsza nie będę. Widzę, że mam do czynienia z kobietą, która nie rozczula się na widok śniadania. Czuje, że Daniel się nie podda, mam wrażenie, że on zostanie w jej mieszkaniu i wcale nie zostawi tych kluczy pod wycieraczką. Linn, coś czuje, że się szybko od niego nie uwolnisz.
    Zostaję częścią tego szkła.
    Karo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem i ja!
    To opowiadanie naprawdę zaczyna się cudownie, ale jak każda z twoich historii.
    Daniel , jako taki grzeczny chłopak? Chyba mogę go takiego kupić.
    Linn traktuje facetów jak rękawiczki, ale nawet śniadanie od blondyna trochę ją zmiękczyło. Czekam na rozwój sytuacji i czy Daniel opuścił mieszkanie! Dużo weny, buziaki i zapraszam do siebie na nowy rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. zazwyczaj to mężczyzna tak "wykorzystuje" kobiety a nie odwrotnie.
    poza tym Daniel w roli głównej. dawno o nim nic nie czytałam, więc tym bardziej cieszę się, że mnie tu zaprosiłaś.
    wiem, że to będzie petarda. wiem i oczywiście zostaję.
    miss♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest Daniel, jestem i ja! :D
    Cóż, mamy tutaj wyzwoloną kobietkę, pewną swoich atutów, które potrafi wykorzystać do swoich celów. O Danielu na razie wiem niewiele, tyle tylko, że potrafi zrobić śniadanie i nie spieszy mu się do wyjścia. Linn na pewno zrobiła na nim duże wrażenie i myślę, że chłopak poczuł wyzwanie. Czekam z niecierpliwością na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaczyna się ciekawie. Jest Daniel więc masz też mnie 💕 Lubię czytać o bezkompromisowych kobietach, a do tego grzeczny Tande... Boziuu u zostaję u ciebie na dłużej ❤
    Informuj o kolejnych rozdziałach 😘 i jeśli nasz ochotę to zapraszam do mnie (Daniel w roli głównej, tym razem troublemaker) hey-a-ngel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń